Przemoc bez przemocy

Nie ma krwi. Nie ma krzyku. Nie ma wyroku. Nie ma twarzy, która odpowiada. Nie ma rozmowy — ale za to jest formularz. Jest e-mail z automatyczną odpowiedzią.

To już nie jest bicie. To wyciszanie. Nie kajdanki, ale procedura. Nie cela, lecz formularz. Przemoc nowoczesna nie łamie kręgosłupa. Ona wygładza człowieka, jak algorytm wygładza obraz. Nie podnosi na Ciebie głosu — ona obniża Twój zasięg w Internecie. Nie łamie Cię — tylko ustawia w szeregu. Nie zmusza do niczego — stwarza odpowiednie warunki byś sam odpuścił. Chce jedynie Twojego dostosowania — najlepiej z checkboxem: „Zgadzam się”. I robi to cicho, uprzejmie, skutecznie.

 

Przemoc bez przemocy to władza, której twarzy nigdy nie zobaczysz, nie uświadczysz jej podpisu.

Nie ma oprawcy. Nie ma konfrontacji. Nie ma numeru telefonu. Nie ma drzwi do zapukania. Nie ma dramatu. Jest protokół, regulamin, powiadomienie push.

 Przypomnij sobie:

  • „Niestety, nie możemy kontynuować współpracy.”
  • „Zmieniliśmy strategię.”
  • „To decyzja systemowa”.
  • „Dziękujemy za Twój wkład.”
  • „Brak zgodności z naszymi standardami.”
  • „Nie jesteś już częścią projektu.”
  • „To wynik analizy danych.”

I co? Nikt nie jest winny, ale ty wychodzi z pustymi rękami. Z wytartym wnętrzem. A czasem z wątpliwościami, co do własnej realności. Doświadczasz wstydu, którego nie potrafisz nazwać, bo nikt Cię nie upokorzył — a jednak czujesz się upokorzony. Zaczynasz się autocenzurować, choć nikt Cię nie ostrzegł. Sam powoli się wycofujesz, zanim znów zostaniesz wycofany. Przyjmujesz rolę ducha w świecie danych, które są o wiele ważniejsze niż Ty!

Przemoc bez przemocy nie boli. Ona ściera znaczenie.

 

To nowa forma wykluczenia, gdzie zamiast sądu jest filtr albo interfejs, który nie wyświetla Twojej obecności. Ona się nie narzuca. Jest estetyczna, modułowa, uśmiechnięta. Zamknięta w interfejsie, aplikacji, powiadomieniu. Z ramką, która się nie otwiera. Z przyciskiem, na który nie możesz kliknąć. Z wykluczeniem jako usługą. Bez sprzeciwu. Bez szumu. Bez emocji.

Chciałbyś zaprotestować?  Ale przeciwko komu? Przeciwko algorytmowi? Z kim będziesz się spierał? Z globalną infrastrukturą cyfrową? Nie możesz zażądać wyjaśnień, bo nie znasz adresata, tylko interfejs pomocy. Nie możesz powiedzieć „to niesprawiedliwe”, bo odpowiedź brzmi: „dziękujemy za informację”. Nie możesz nawet się obrazić — bo nie masz z kim zerwać kontaktu. Jesteś sam w systemie, który uznaje twoje istnienie za za ciszę w tle. Nie ma nikogo, kto cię wyrzucił. Jest tylko świat, który — jak system próbuje Ci wmówić — przeszedł dalej.

W tej przemocy nie ma agresji. Jest zarządzanie.

Nie jesteś biczem smagany. Jesteś nieprzeczytanym komunikatem. Jesteś niepotrzebnym komentarzem. Jesteś opadłym liściem, który nikt nie zauważył, bo spadał za cicho.

Filozofią tego mechanizmu nie brutalność, lecz mgła.

Nie wiesz, kiedy to się zaczęło. Nie ma ostrzeżenia, jest tylko rozmycie. Nawet nie zauważasz, że otrzymujesz mniej wiadomości, mniej reakcji, mniej zaproszeń, mniej nazwiska w obiegu. Nie jesteś popychany. Jesteś omijany. Nie jesteś usuwany. Jesteś przezroczysty. Wiesz jedynie, że znikasz. Po kawałku. Jakby ktoś usuwał cię w białych rękawiczkach. Z troską o komfort otoczenia.
Bez dotyku — żeby nikt nie mógł powiedzieć, że to bolało.

Przemoc bez przemocy to odejście od stołu bez wyjaśnienia. To delegacja empatii. To procedura zamiast współczucia.

Jak się temu oprzeć?

Przede wszystkim — trzeba odzyskać twarz. Nie profil. Nie status. Twarz! Z jej wyrazem, jej niepokojem, z jej obecnością.

Trzeba przestać uśmiechać się, kiedy nie ma powodu — bo uśmiech jako domyślny tryb stał się językiem kapitulacji.

Trzeba wracać do słów, które bolą — bolą, bo są prawdziwe — nawet jeśli nie pasują do tonu aktualnej narracji. Prawda nie musi być przystępna. Nie musi być kompatybilna z UX-em.

Trzeba się nie zgadzać, kiedy wszyscy się zgadzają z tym z oficjalną narracją — bo zgoda bez treści to najlepszy sojusz przemocy. Zwłaszcza tej bez przemocy.

Należy być szorstkim, kiedy rzeczy są gładkie do bólu. Oprzeć się można tylko w jeden sposób: nie udawać, że nic się nie dzieje. Mgła nie znika sama. Trzeba przejść przez nią na piechotę, z otwartymi oczami,
i nazywać wszystko po imieniu — nawet jeśli imię boli.

Największy bunt to wyraźność.
Nie ironiczną. Nie cyniczną. Wyraźność bez przeprosin.

Nie musisz krzyczeć. Ale nie milcz.
Nie musisz wybuchać. Ale nie kłaniaj się w pas uprzejmości, która niszczy bardziej niż nienawiść.

Przemoc bez przemocy nie chce twojej krwi. Chce, abyś się dostosował albo zniknął.

Nie pozwól jej na to!

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *