Lubię czasem zagubić się w abstrakcyjnych rozważaniach. Jedna z takich sytuacji przytrafiła mi się na ulicy Mierniczej we Wrocławiu, gdy byłem w towarzystwie dobrej znajomej. Zadałem jej wtedy pytanie pytanie:

– W jaki sposób zmierzyłabyś wysokość czteropiętrowej kamienicy przy pomocy dwukilogramowego odważnika?

Znała mnie już trochę i nie zdziwiła się bynajmniej, że poruszam kolejną zawiłą kwestię. Spojrzała na kamienicę, przed którą staliśmy, na mnie i upewniła się:

– Ale czy miałabym do dyspozycji tylko odważnik, czy też mogłabym korzystać z jakiejś dodatkowej pomocy?

– Mogłabyś korzystać z czego byś tylko chciała – zapewniłem ją.

Wówczas jej wzrok powędrował w strefę, którą nazywamy “nie wiadomo gdzie” i widać było, że intensywnie przebiera w myślach. Po chwili uśmiechnęła się zadowolona z odpowiedzi, którą wykoncypowała w głowie, i odparła:

– To proste. Wezwałabym firmę budowlaną, żeby przyjechali samochodem z podnośnikiem. Wsiadłabym na podnośnik i, zaczynając od piwnicy, raz za razem przykładałabym odważnik do ściany, zaznaczając kreską każdy kolejny pomiar. Potem, gdy podnośnik spuszczałby mnie na dół, policzyłabym ilość kresek, zmierzyłabym długość odważnika i pomnożyła przez tę liczbę. Suma jaka by mi z tego wyszła, dała by wysokość budynku.

– Aha! – skonstatowałem oszołomiony logistycznym rozmachem przedsięwzięcia i wrażeniem, jakie musiałoby ono zrobić na budowlańcach zatrudnionych do pomocy Pani Miernik.

Ale coś jej chyba nie zagrało w tym moim „aha!”, bo obrzuciła mnie podejrzliwym spojrzeniem i zapytała:

– A ty jakbyś to zrobił?

– Hm… – zastanowiłem się. – Pewnie wszedłbym na dach, spuścił odważnik na sznurku i zmierzyłbym długość sznurka.

Tyle mniej więcej miałbym do powiedzenia na temat mierzenia czteropiętrowej kamienicy dwukilogramowym odważnikiem. Przyznajcie jednak sami, że różnice, które uwypukla to opowiadanie, są fascynujące, prawda? Gdyby kobiety nie wnosiły do naszego życia ożywczego tchnienia fantazji, bujnej wyobraźni oraz innych darów z pogranicza surrealizmu, męski świat byłby bardzo zubożony – tak bezbarwny i prosty, że nie zawahałbym się powiedzieć, iż wręcz prostacki. O dzięki ci Panie, za kolorową, nadobną płeć!

 

OD AUTORA:

8 komentarzy

  1. Pingback:SŁODKIE MALEŃSTWO Z CZWARTEGO PIĘTRA – Zbigniew Niedźwiecki Ravicz

  2. Swietny pomysl! I rewelacyjne opowiadanie! Zastanawiam sie jednak, dlaczego opublikowane w piatek trzynastego! A co, by sie stalo, gdyby sznurek pekl na wysokosci drugiego pietra? Kolezanka dzialala z precyzja i ostroznoscia, chociaz dwa kilogramy to duzo, mam nadzieje, ze nie wypadlby jej z rak ten odwaznik! A odnosnie podnosnika, przeciez padlo zapewnieenie, ze moze skorzystac z wszelkich dostepnych wspomagaczy, wiec jak szalec to szalec: podnosnik raz! Gora, dol i po robocie! Dobrze, ze tylko padlo pytanie o zmierzenie kamienicy, a nie, czy chce kiecke z Paryza, czy Mediolanu, bo mysle, ze kolezanka moglaby nie dac tak jednoznacznej i zdecydowanej odpowiedzi! 🙂 Wracajac do tematu. Mysle,ze gdyby takich dylematow nie mial Isaac Newton, nie powstalyby zasady dynamiki :-)! Wiec plus po stronie facetow ;)!

  3. Mężczyźni mają proste rozumowanie, co nie znaczy, że gorsze. Natomiast kobiety, no cóż, tu coś nadbudują tam dodadzą, jednym słowem są bardziej kreatywne w myśleniu. Jednym słowem jak kobieta coś wymyśli to “omójpanieboże”

    Katarzyna R.
  4. Ubawiła mnie ta historyjka. Zastanawiałam się przez chwilę, jak ja wykonałabym to zadanie ale poprzestałan na przeczytaniu opowieści do końca i stwierdzam, że moje kobiece myślenie jest podobne do opisywanego. Ukłony w stronę Pana znajomej.
    P. S.
    Różnice być muszą, bo bez nich NUDA, NUDA, NUDA!!!! 😊

    Zofia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *