Już w tym tygodniu ukaże się nowa wersja powieści „Grzech przemilczenia”. Czuję się zatem w obowiązku, aby napisać kilka słów na temat tej – jakby nie patrzeć – przeredagowanej gruntownie książki. Zresztą zobowiązałem się do tego publicznie i zamierzam dotrzymać słowa. Jakkolwiek konstrukcja i założenia powieści pozostały niezmienne, jej forma uległa znacznym przeobrażeniom. Czytelnik dostanie do ręki powieść zupełnie innej jakości.
Przede wszystkim zmieniła się szata językowa. Zrezygnowałem z eksperymentów słownych na rzecz przejrzystości i prostoty środków wyrazu. Nie znaczy to, że zabraknie w niej głębokich przemyśleń i refleksji, nie – będzie ich sporo, zarówno tych starszych, jak i zupełnie nowych. Chodzi o sposób ich zastosowania, został on zmieniony. Dzięki temu zabiegowi główna akcja książki nabiera tempa, a czytelnikowi łatwiej będzie się czytać.
Inną zmianą jest usunięcie niektórych pobocznych epizodów. Wydaje mi się, że one również były przeszkodą w zachowaniu wartkiej akcji powieści. Mimo że te mniej ważne fragmenty zniknęły, to jednak narracja została uzupełniona faktami, które poprzednio pominąłem, a dzisiaj jestem zdania, że należy je uwzględnić. Przypomnę, że książka w swojej pierwotnej wersji z 2008 roku – gdy ją skończyłem po raz pierwszy – miała grubo ponad 500 stron. Wtedy jednak uznałem, że czytelnik może mieć problemy z akceptacją zbyt wielkiej dawki przemocy, jaką zawierała w sobie książka. W nowej wersji wątki przemocy są bardziej rozłożone i przez to stonowane. Czytelnik nie przeżywa takiego szoku.
Oczywiście nie mogę i nawet nie chcę uwzględniać wielu szczegółów, do których zachęcają mnie osoby doskonale znający całą tę historię. Powieść nie musi być szczegółowa, żeby przejmować do głębi. Dlatego pomijam takie fakty jak katastrofa promu na Odrze i związaną z tym śmierć kilkunastu osób oraz wiele innych szczegółów, które być może zainteresowałyby czytelnika ze względów faktograficznych, ale nie mają znaczenia dla całości i mogłyby wprowadzić tylko zamęt. Przepraszam tych, którzy czują się z tego powodu rozczarowani, ale powieść to nie książka historyczna ani koncert życzeń.
Warto jeszcze wspomnieć o nowej okładce. Mimo że zawiera w sobie kilka elementów ze starej wersji, to jednak zupełnie nowa jakość. Współautorami grafiki są Wojciech Jaruszewski i Stanisław Przewłocki. Posiadam już egzemplarz próbny więc potrafię docenić tę nową jakość. Niebawem czytelnik będzie mógł się przekonać o tym osobiscie. Myślę, że spodoba się Państwu.
Na koniec chciałbym odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie. Dlaczego zdecydowałem się, aby dokonać zmian? Myślę, że to jest naturalna konsekwencja rozwoju artystycznego. Wielu pisarzy postępowało w ten sposób. Reymont spalił pierwszą wersję „Chłopów” i napisał nową książkę. Tołstoj bezustannie zmieniał swoje utwory. Robiło tak wielu innych. Czytelnik rzadko kiedy zdaje sobie sprawę, że dzieło żyje w umyśle twórcy jeszcze długo po oddaniu do publicznego użytku, niezależnie od swego rodzaju. Dla przykładu, jeden z francuskich malarzy został przyłapany na tym, że poprawiał obraz, który wisiał w Luwrze. Pod tym względem nie jestem żadnym wyjątkiem.
Natomiast mogę Państwa zapewnić, że lektura „Grzechu przemilczenia” w nowej wersji to zupełnie inne doświadczenie pod względem estetycznym i emocjonalnym. Zapraszam więc do pochylenia się nad książką. Zapewni ona Państwu niepowtarzalne emocje!
Bardzo poruszająca książka, od pierwszego zdania do ostatniego. Zabiera nas w podróż,w którą nikt nie chciałby iść, a już na pewno nie puściłby swojego dziecka. Dobrze , że te czasy już się skończyły. Chociaż wielu wydaje się że jednak nie.
Przeczytaj. Pomyśl. Zareaguj.
Pani Małgosiu, to książka po której napisaniu to dziecko we mnie wciąż roni łzy…
Ok Zbyszku . Chciałbym powiedzieć po co zmieniać coś co jest dobre ale Ty wiesz najlepiej , ufam Tobie . Jestem bardzo ciekaw tej nowej wersji i oczywiście ustawiam się w kolejce żeby kupić . Pozdrawiam Ciebie serdecznie 😊