Noc roztaczała swoje mroki, obejmując posępnym cieniem cały świat…
W tę nieprzeniknioną ciemność, czarną, pozbawioną księżyca i gwiazd, w duszną noc podzwrotnikową – z kokonu uczepionego do kiści herbacianych kwiatów, wykluł się olbrzymi motyl, piękny, wielobarwny, niczym nie różniący się od tęczy…
Wydostał się z uwięzi, rozprostował zmięte, tęczowe neony skrzydeł – instynktownie poszukał mackami kwiatu, nasycił się jego słodką zawartością i poszybował przed siebie, w ciemny mrok, nieznanego mu dotąd przestworza.
Wzniósł się wysoko, błądząc na oślep w bezmiarze przestrzeni, aż ujrzał z wyżyny światło, świetlaną smugę – blask migocącego w oddali ognika. Z radością skierował się wprost po złotym szlaku i wpadł w impecie do nędznej lepianki bramina. Ten odmawiał żarliwe modlitwy, przy świetle oliwnej lampki.
Świadomy tego, co może spotkać motyla, bramin błyskawicznym ruchem ręki pochwycił gościa i przysłonił go koszykiem misternie splecionym z miękkich włókien komyszu. Motyl zatrzepotał skrzydłami i jął złorzeczyć w motylim języku: “Niegodziwy potwór! O mały włos nie zdusił mnie… z zazdrości nie pozwolił zbliżyć się do tego ślicznego płomyka i zamknął w tej ciasnej, niewygodnej klatce! Hańba ci, niegodziwy potworze!”.
Bramin był „wtajemniczony” i znał język motyli. Uśmiechnął się więc i wypuścił owada spod koszyka. Naiwny motyl rzucił się ku kagankowi, by za chwilę upaść na ziemię z opalonymi skrzydłami i konać w bólach i męczarni.
Minęła noc. Zawitał jasny poranek… Słońce blaskiem rozpylonego złota, zalało uśmiechniętą wiosennym urokiem ziemię, rzucając swoje jasne promienie do nędznej lepianki bramina. Umierający motyl spojrzał gasnącym wzrokiem w ognistą tarczę słońca i ostatnim tchnieniem zabrzęczał:
“Niegodziwy potwór! Dlaczego pozwolił mi zginąć w marnym płomyku, wiedząc, że takie cudowne światło niebawem zawita?! Przeklinam cię, niegodziwy potworze!”.
Bramin uśmiechnął się gorzko, pomyślał trochę i jął w dalszym ciągu odmawiać żarliwe słowa modlitwy…
Czasem pycha pcha do nieodpowiedzialnego zachowania, nawet ochrona przed zrobieniem głupstwa nie pomoże. A chroniący nawet nie zostanie doceniony, wręcz na odwrót za pomoc wręcz zostanie obrażony i nierzadko obrzucony wulgaryzmami. 😒