W trzecim tomie powieści o Daisy von Pless pojawia się szereg postaci znanych z kart historii, w tym cesarzowa Austro-Węgier, Elżbieta Bawarska, szerzej znana jako Sisi. Książka zawiera między innymi szczegóły dotyczące dramatycznego zamachu na jej życie. Niestety, ze względów merytorycznych nie mogłem umieścić w powieści wszystkich faktów, do których udało mi się dotrzeć. Chętnie jednak podzielę się nimi na moim blogu.

Świetnym uzupełnieniem treści zawartych w książce jest niemal zapomniana broszura z 1909 roku, napisana przez hrabinę Irmę Sztaray, ostatnią damę dworu cesarzowej. Była ona jedynym świadkiem zamachu dokonanego przez Luccheniego w Genewie. Ciekaw jestem, na ile – w Państwa opinii – te szczegóły wzbogacą wiedzę, którą zawiera sama książka…

Oddaje więc głos hrabinie:

„Dzień był śliczny, cesarzowa w doskonałym humorze. Kupiła właśnie gramofon dla wnuka i z uśmiechem wpisała swe nazwisko w książkę, którą jej podał właściciel sklepu. Gdyśmy po południu wyszłyśmy na spacer nad brzeg jeziora, spostrzegłyśmy młodzieńca, zataczającego się, jak gdy by był pijany. Było nam śpieszno do parowca. Miałam tego młodzieńca wciąż na oku. Nagle zmienił kierunek i począł iść wprost do nas. Instynktownie postąpiłam krok naprzód, zasłaniając cesarzową. Luccheni zawahał się chwilkę i w padł na nią, topiąc sztylet w jej sercu.

Cesarzowa osunęła się na ziemię bez krzyku, bez jęku. Po paru minutach otworzyła oczy. Klęczałam przy niej. Wracała powoli do przytomności.

— Jak się wasza cesarska mość czuje?— spytałam. – Czy nie stało się jakie nieszczęście ?

— Nie — odpowiedziała z uśmiechem.

Obu nam nie przyszło na myśl, że napastnik mógł mieć sztylet w ręku.

Wreszcie cesarzowa wstała, poprawiła fryzurę, podjęła wachlarz i parasolkę. Poszłyśmy dalej.

— Czego ten człowiek ode mnie chciał?— spytała spokojnie.

— Nie wiem. To pewno złodziej — odrzekłam.

— Chciał mi może skraść zegarek?

Po chwili cesarzowa spytała:

— Czy jestem blada?

Nie zdążyłam jeszcze jej odpowiedzieć, gdy dodała:

— Zdaje mi się, że mam ból w sercu, ale nie jestem tego pewna.

Gdyśmy dochodziły do mostu, oparła się na moim ramieniu. Podtrzymywałam ją, zwisała coraz ciężej na moim ramieniu, wreszcie osunęła się znowu na ziemię. Po chwili otworzyła oczy, ale nie było w nich świadomości. Pasażerowie parowca stali opodal — wystraszeni.

Cesarzowa miała na sobie bluzkę z czarnego jedwabiu; rozpięłam guziki, aby jej ułatwić oddychanie. Na batystowej koszuli (cesarzowa nie nosiła gorsetu) w okolicy serca ujrzałam czarną plamę wielkości srebrnego guldena. Teraz dopiero zrozumiałam straszną prawdę. Podniosłam koszulę i przy sercu dostrzegłam małą trójkątną ranę, pokrytą paru kroplami skrzepłej krwi. Nieznajomy pchnął cesarzową Elżbietę sztyletem”.

Wiele innych szczegółów znajdziecie Państwo w książce „Daisy. Błękitna tożsamość”. Polecam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *