OKO WIELKIEGO BRATA PATRZY

Działo się to gdzieś w pobliżu granicy z Kongiem Belgijskim pod koniec XIX wieku. Misja katolicka prowadziła tam sporą plantację herbaty. Pracowało na niej kilkudziesięciu murzynów i – jak to bywa w przypadku darmowych robotników – nie odznaczali się zbytnim entuzjazmem do pracy. Dozorowanie ich pod gołym niebem w tropikalnym skwarze Afryki, nie można było zaliczyć do wyszukanych przyjemności. Toteż braciszkowie zakonni unikali tej służby niczym dopustu Bożego. Jednym jedynym, który sobie radził, był pewien Holender, brat Stijn. Wszyscy wiedzieli, że zakonnik ma wyjątkową nutę do spania. …