Media nie pokazują świata takim, jakim jest, ale takim, jakim chciałyby, abyśmy wierzyli, że jest. Powinno to wchodzić w zakres elementarnej wiedzy każdego myślącego człowieka. Obraz medialny nie jest rzeczywistym obrazem, lecz propagandowym. Oczekiwanie uczciwości od dziennikarzy, którzy pracują w propagandzie, to jak oczekiwanie dziewictwa od prostytutki. Czy należy się temu dziwić? Ostatnie rewelacje związane z TVN ujawniły, że zarobki rzędu 50–70 tysięcy na miesiąc to w tej branży nic nadzwyczajnego. Ilu z tych, którzy zarabiają 600 albo 800 tysięcy rocznie za czytanie z kartki tekstu napisanego przez kogoś innego, wzdrygnie się przed kłamstwem? Ludzie sprzedają się za o wiele mniejsze pieniądze i tylko nieliczni mają szacunek dla siebie.

Daleki jestem od tego, aby się zagłębiać w tajniki socjologii społecznej. Jednak odkąd życie zmusiło mnie do baczniejszego obserwowania tego, co dzieje się w Polsce, nie mogę nie wyrazić zdziwienia, jak łatwo propagandzie udało się rozpętać rusofobię, posuwając się do tak absurdalnych tez, aby rosyjskim klasykom sztuki odmawiać zasług. Jakże trzeba być ślepym, zatwardziałym i głupim, żeby uznać Tołstoja za człowieka, który pisał na zlecenie NKWD, a z ludźmi na takim poziomie mamy do czynienia.

Nie piszę o tym, aby kogoś przekonać. Obserwując niektórych, doszedłem do wniosku, że chcąc być najmądrzejszymi w okolicy, niczego już nie zdołają się nauczyć. Zamieszczam po prostu przykład propagandowego ataku, który miał miejsce w przeszłości i który powinien skłonić do głębszej refleksji. Mam nadzieję, że ułatwi ci to wczucie się w cudze położenie. Rzecz miała miejsce w latach trzydziestych XX wieku we Francji. My, Polacy, zostaliśmy bez pardonu zaatakowani przez ówczesne media francuskie, które zasypały nas paszkwilami w prasie i literaturze. Pozwolę sobie przytoczyć niektóre z tych wynurzeń…

Niejaki Jean Renaud w swojej książce p.t.: „L‘Homme au loup“ tak oto nas opisuje:

„Polacy, to naród intrygantów, legendarnie  przewrotnych i fałszywych. (…) Naród nierobów i niedołęgów o ptasich mózgach i charakterach mongolskich. Umieją ojczyźnie ofiarować tylko piosenkę, bo do żadnych innych czynów nie są zdolni.

Oficerowie polscy upijają się do nieprzytomności i, zsunąwszy czapki na tył głowy, rozbijają się po pijanemu dorożkami, śpiewając wyuzdane piosenki.

Tłum warszawski, wstrętnie brudny, zżarty wódką, włóczy się po ulicach bezczynnie i leniwie,  a w cyrku gryzie ziarnka słoneczników i pluje na dekolty i smokingi publiczności, siedzącej w lożach.

Kobiety polskie, to istoty o pozorach dumy, gotowe sprzedać się, lub oddać lada komu. Dusze zatrute histerią, kłamstwem i zdradą. Piękności warszawskie są to samice o jędrnych biustach i prowokujących ruchach; samice, których jedynym zajęciem jest podobać się, uwodzić i spacerować. Nie  umieją ani pracować, ani oszczędzać. Harmonijne saskie figurynki; awanturnice, rozpustne, głupie i kapryśne, których jedyną piosenką, piosenką na wskroś  polską, śpiewaną przy akompaniamencie bałałajki — jest piosenka o trójkącie małżeńskim: On, ona  i ten trzeci…

Pomimo przysiąg, mimo ołtarzy zdradzają mężczyzn dla pieniędzy, albo dla rozpusty. Ta  słowiańska dusza jest pociągająca, fałszywa, płytka, lśniąca, zuchwała, przesycona żądzą rozkoszy, mistycyzmem i kłamstwem. Szkodliwe zwierzęta, komediantki, pozerki, poszukiwaczki przygód bez czci i sumienia, czarne dusze dyszące okrucieństwem, istoty, których jedynym imieniem jest ich płeć i kokieteria. Nigdzie niema podlejszych i okrutniejszych kobiet! Kobiety polskie to hetery o zbrodniczych instynktach rasy mongolskiej”.

 

I co ty na to Polaku/Polko? Jakie masz uczucia? Takie sama jak Rosjanie, którzy znają język polski i czytają to, co o nich piszą polskie media?

Jak widać, to wyłącznie dzięki Encyklopedii Brytanica można zrozumieć, dlaczego zwycięska bitwa z bolszewikami pod Radzyminem określana jest mianem cudu. Gdyby nie to słynące z rzetelności dzieło, nigdy byśmy tego nie pojęli.

W tym samym czasie, wychodzący w Paryżu, bardzo opiniotwórczy tygodnik Detective, który rozchodzi się w nakładzie około 300.000 egzemplarzy, a więc czytany jest w szerokich sferach Paryża i Francji, drukuje artykuł  p.t. Marches de Femmes. Jego autor pisze o nas:

„W Polsce znajduje się wielka ilość miast, w których wszystkie kobiety od 16 lat przeznaczone są do handlu żywym towarem. Traktuje się ten handel zupełnie otwarcie, wprost automatycznie.

Jak 18-letni chłopiec staje do wojska, tak 16-letnia dziewczyna polska wyjeżdża zagranicę, by wymienić kapitał swego ciała na brzęczącą monetę. Narzeczeni tych dziewcząt oczekują na swoje wybranki, które po paru latach powracają do Polski z pieniędzmi — z posagiem. Oto są przyszłe żony i matki  polskie!“.

 

Takich publikacji ukazywało się wiele. Nie oszczędzano nikogo, nawet wielkich artystów polskich.

 

Poważne, zdawać by się mogło, pismo, jakim był tygodnik „Nouuelles Litteraires” zamieścił artykuł o Chopinie, autorstwa niejakiego Andre Suaresa p.t. „Chopin”. Nie zostawia on suchej nitki na naszym wielkim rodaku. Odmawia mu wszystkiego, dziwiąc się popularności, tak „niezasłużenie przez Chopina zdobytej”. Marsz żałobny uważa za zręczne naśladownictwo marsza Beethovena. Jego liryzm nazywa pan Andre Suares ckliwą, cukierkowatą czułostkowością, drwi z tanecznej formy utworów mistrza, ośmiesza sentymentalizm walców, wykpiwa rycerskość, żołnierski rytm polonezów i mazurków i cały ten obraz nieszczęsnych powstań odbijających się w twórczości Chopina.

 

Jak widać, płatni ignoranci i kabotyni potrafią moczem swoich piór zamienić w szambo dosłownie wszystko. Wiec głęboko się zastanów i sprawdź fakty zanim zaczniesz rozpowszechniać fałszywe informacje o innych. Bo w rzeczywistości najwięcej mówią one o tobie…

Jeden komentarz

  1. Tak, ja też nie rozumiem tej powszechnej nagonki na wszystko, co rosyjskie. Można potępiać agresję i ludzi, którzy dopuścili się zbrodniczych działań wojennych. Ale dlaczego i w imię czego potępiać i gardzić wszystkim w czambuł? Literatura rosyjska jest ważna i piękna. Trudno też sobie wyobrazić muzykę bez „Jeziora Łabędziego” na przykład. Reasumując, nigdy, moim zdaniem, nie należy bezrefleksyjnie podchodzić do różnych spraw i sytuacji. Autora felietonu serdecznie pozdrawiam.

    Ewa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *