Chce ciebie kochać, ale boję się…

Sonia czuła się szczęśliwa. Kiedy patrzyła na niego, twarz jej oblewała się rumieńcem dziewczęcym. Oczy jej zdawały się mówić: „Chcę ciebie kochać, ale boję się”.

Przy Lizie Tołstoj czuł się źle, nieswojo, to też zwykle odłączał się z Sonią od reszty towarzystwa i długie chwile spędzał z nią sam na sam. Dość często odbywali dalekie konne przejażdżki w Jasnej Polanie, gdzie gościły u niego córki dr. Bersa. Dla Soni Tołstoj sam ścielił łóżko w swoim gabinecie. A chociaż dla wszystkich gości był równie uprzejmy, jednak wybrankę swoją otaczał wyjątkową czułością. Dziwne, że nikt tego nie dostrzegał, a może nie przypisywał temu faktowi wielkiej wagi, wszyscy bowiem sądzili, a nawet nie mieli najmniejszej wątpliwości, że hrabia ożeni się z Lizą.

Chodzili na tańce do różnych lokali, gdzie zbierała się elita młodzieży moskiewskiej. Tołstoj brał żywy udział w zabawie. Tańczył jedynie z Tanią, jako że była najmłodsza, co — jego zdaniem — nie mogło przynieść ujmy poważnemu pisarzowi. Liza, jakkolwiek nie podejrzewała Tołstoja o głęboką sympatię dla Soni, odczuwała przecież jakiś niewytłumaczalny dla niej chłód, wiejący od wymarzonego hrabiego.

Kiedyś Tołstoj na blacie stołu napisał kredą: „T. m. i. p. s. z. ź. p. m…” i t, d. i prosił Sonię, aby to odczytała. Siedzieli we dwoje nikt więc im przeszkodzić nie mógł w obopólnych zwierzeniach. Przy pomocy zakochanego Lwa Sonia odczytała:

— Twoja młodość i pragnienie szczęścia zbyt żywo przypominają mi moją starość i niemożliwość zdobycia szczęścia…”.

Potem Tołstoj dodał: „W rodzinie twojej istnieje jakieś fałszywe przeświadczenie, że zamierzam ożenić się z Lizą. Powiedz to Tani i weźcie mnie obie w obronę”.

Sonia zwierzyła się Tani i obie zadecydowały kwestię tę ostrożnie i dyplomatycznie załatwić.

— Wiesz, Soniu, nie należy tego Lizie wprost powiedzieć — mówiła Tania. — Dobrze, że ona tego nie wyczuwa, bo inaczej ucierpiałaby strasznie.

Ale Liza, jakkolwiek nie uświadomiła sobie istotnego stanu rzeczy, czuła przecie jakąś niechęć do Soni i to właśnie z powodu Tołstoja.

— Wiesz — odezwała się kiedyś do Tani. — Sonia odbija mi Lwa. Czy ty tego nie dostrzegasz ?

Tania przeczuła zbliżającą się burzę. Nie odpowiedziała jej. Spojrzała na siostrę i dostrzegła w jej oczach szklące się łzy. To wystarczyło. Pobiegła do matki i opowiedziała jej o wszystkim.

Między Lizą a Sonią coraz częściej powstawały nieporozumienia na tle zazdrości. Stosunki ich pogarszały się z dnia na dzień. Wtedy Sonia zabrała się do napisania powieści, której bohaterami były bliskie osoby z otoczenia.

— Panie hrabio — odezwała się Sonia po ukończeniu swej powieści —chcę panu przeczytać moje tworzywo.

— Czytaj, Soniu, będę uważnie słuchał — odpowiedział Tołstoj.

Sonia usiadła tuż przy nim i zaczęła czytać. Tołstoj słuchał z drżeniem serca, obawiał się bowiem, czy nie napisała czegoś niemiłego o nim. Sądził, że ma wygląd głupca, a nie wiedział, że pociąga wszystkich siłą swego ducha.

— Soniu, masz pierwszorzędny talent — zaopiniował.

Autorka mocno się zarumieniła.

Zazdrość zakochanej bez wzajemności.

16-go września, w przeddzień urodzin Soni, Tołstoj przyjechał do doktorstwa Bers. Był tego dnia inny niż zwykle, ale jak zawsze towarzyski i bardzo miły.

— Soniu, wejdźmy do salonu i zagrajmy coś na cztery ręce — zaproponował.

Weszli do salonu i odegrali parę utworów. Sonia chcąc gościa swego bardziej rozweselić, zawołała Tanię i prosiła ją, by coś ładnego zaśpiewała. Akompaniament Soni raził nieco Tołstoja, zasiadł więc sam do fortepianu i uderzył w klawisze. Dzięki jego akompaniamentowi śpiew Tani rozdzwonił się wszystkimi barwami życia.

Potem Tołstoj kładł sobie pasjansa: „Jak postąpić?” „Co będzie ?” „Jeśli Tania dobrze weźmie górę, wręczę list, w przeciwnym razie — zatrzymam go przy sobie.” I tak się jakoś stało, że Tania dobrze wzięła górę. Tołstoj wstał, podszedł do Soni i uroczyście wręczył jej list, mówiąc:

— Zejdź do swego pokoju i tam przeczytaj go. Sonia prędko zbiegła na dół i zamknęła się w pokoju. Liza od dawna już śledziła Sonię, podążyła więc za nią, ale zastała drzwi przed sobą zamknięte.

— Soniu, otwórz drzwi, ale natychmiast! — krzyczała Liza.

— Muszę Cię teraz zobaczyć.

Drzwi otworzyły się.

— Soniu, co hrabia pisze do ciebie ?! Powiedz! Sonia, trzymając w ręce nieprzeczytany jeszcze list, milczała. — Soniu, co ci hrabia pisze ?! —pytała Liza, a w głosie jej brzmiała nuta rozkazu.

— On mi się oświadczył — odpowiedziała Sonia głosem przytłumionym.

Liza przyskoczyła do niej. Ogarnęła ją szalona wściekłość. Sonia cofnęła się przerażona. Obawiała się niepoczytalności Lizy, która w jednej chwili mogła zniweczyć szczęście, jakie spływało na Sonię.

— Odmów mu — krzyczała Liza.—Odmów mu natychmiast. Słyszysz ?!

Sonia milczała. Do pokoju wbiegła Tania. Wlot zrozumiała grozę sytuacji, o której Tołstoj, czekający na odpowiedź, nie powinien był wiedzieć. Wróciła do salonu i opowiedziała matce o rozgrywającej się między siostrami scenie. Dopiero perswazje matki uspokoiły nieco Lizę i na pewien czas złagodziły jej ból. Tołstoj cały czas stał w salonie przy piecu z rękoma w tył założonymi. Twarz jego miała wyraz nader poważny. Był bledszy niż zwykle. Tania zbliżyła się do niego.

— Gdzie Sonia? — zapytał zniecierpliwiony.

— Na dole. Zaraz chyba wróci — zapewniała go Tania.

Wielka miłość poety

A Sonia, otrząsnąwszy się z niemiłych, tylko co doznanych wrażeń, odnowa zaczęła czytać list:

„Zofjo Andrejewno! Jest mi jakoś nieznośnie. Od trzech tygodni mówię sobie codziennie: „dzisiaj wszystko powiem” — i odchodzę z tąże tęsknotą z żalem, strachem i ze szczęściem w duszy. I co noc, jak teraz zastanawiam się nad minionym, męczę się i mówię sobie: „dlaczegom nie powiedział, i jak i co bym powiedział.” Zabieram z sobą list, ażeby Ci go wręczyć, jeśli mi znów nie wolno będzie, albo nie starczy odwagi powiedzieć Tobie wprost.

„Fałszywe przeświadczenie Twej rodziny oparte jest, zdaje się, na tym, że kocham się w siostrze Twej, Lizie. To niesprawiedliwe. Powieść Twoja zasiadła w mej głowie. Upewniłem się, że Twoje poetyckie pragnienie miłości sięga gdzieś daleko, że nie wolno mi marzyć o szczęściu, że nie zazdrościłem i nie będę zazdrościł, jeśli kogokolwiek pokochasz. Zdawało mi się, że wolno mi radować się Tobą jedynie jako dzieckiem. Kiedy pisałem: „Twoja młodość i pragnienie szczęścia zbyt żywo przypominają mi moją starość i niemożliwość osiągnięcia szczęścia” — łgałem wierutnie. Wtedy jednak mogłem jeszcze zerwać wszystko i wrócić do mego klasztoru samotnej pracy.

„Teraz już nic nie mogę. Czuję, że w domu waszym wszystkie plany pokrzyżowałem, że proste, drogie stosunki z Tobą, jako z przyjacielem i prawym człowiekiem przepadły bezpowrotnie. I nie mogę odjechać i nie mogę pozostać”.

„Tyś uczciwy człowiek — piszę to z ręką na sercu. Powiedz mi, nie kwapiąc się, na litość Boga, co mam czynić ? Umarłbym ze śmiechu, gdyby mi miesiąc temu powiedziano, że można się tak męczyć jak ja się męczę. A męczę się szczęśliwie.

„Powiedz mi jako uczciwy człowiek, czy chcesz zostać moją żoną ? Ale tylko z całego serca możesz śmiało odpowiedzieć: „tak”; w przeciwnym bowiem razie odpowiedz: „nie” — jeśli masz sumienie. Na litość Boga, zapytaj siebie szczerze. Wiem, że okropnie mi będzie, gdy usłyszę „nie”, potrafię się jednak opanować i znieść to. Ale skoro nie mam być mężem równie kochanym jak kocham sam —to będzie strasznie, okrutnie…”

Czy historia Lewina i Kitty z powieści “Anna Karenina” była odpowiednikiem uczucia, jakie zawiązało się między Tołstojem a Sonią Bers?

Sonia list przeczytała i przez chwilę stała oszołomiona ze szczęścia… Kiedy wróciła do Tołstoja, spojrzała mu odważnie w oczy i wypowiedziała jednym tchem: „Rozumie się, że „tak”!

Życzeniom nie było końca. Jednak dr. Bers nie chciał dać swej zgody na ślub, naprzód, że Liza będzie strasznie cierpiała, po wtóre, że przykro jest wydawać za mąż młodszą córkę przed starszą. Nie pomagały żadne perswazje, ani prośby. Dr. Bers był nieugięty. Wtedy Liza postanowiła przebłagać ojca, mówiąc:

— Ojcze, z przeznaczeniem walczyć nie można. Ja również życzę Soni wiele szczęścia… Ojciec zmiękł dopiero pod wpływem łez Soni.

CDN…

MÓJ KOMENTARZ:

6 komentarzy

    1. Żebyś nie była zaskoczona. Ostatnio posiadłem narzędzie do odwracania czasu i zamierzam to ułożyć nieco inaczej. Sam Tołstoj może być zaskoczony tym, co może mu się przydarzyć w przeszłości…;)

      ZBYSZEKN
    2. No i doczekałam się kolejnej części historii pisarza i zakochanych w nim sióstr 🙂 pięknie opowiedziana…nie ma nic piękniejszego, pomiędzy dwojgiem ludzi,jak miłość. Te emocje, spojrzenia, przyspieszone bicie serc…cierpliwie czekam na dalszy ciąg 😉🙂

      Anna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *