Wspominałem już niejednokrotnie swoim czytelnikom, że od pewnego czasu pracuję nad książką pt. Scenki z życia we dwoje. Z tej racji, że już za parę dni ruszą prace drukarskie związane z publikacją tych opowiadań, czuje się w obowiązku napisać o nich parę słów od siebie.
Historia tego zbioru jest zawiła, wydaje mi się nawet, że bardziej, niż którejkolwiek z wcześniejszych moich książek. Nie napisałem tych opowiadań od ręki. Powstawały one w dużych odstępach czasu. Pierwsze utwory wyszły spod mojego pióra już w 2004 roku i początkowo miały wejść w skład zupełnie innych książek. Ot, choćby dla przykładu Podbieranie jaj bocianom. W pierwotnej swojej wersji było ono rozdziałem w powieści pt. Grzech przemilczenia. Pozostałe opowiadania rodziły się sukcesywnie w latach 2004-2008. Nie wiedziałem, jakie będzie rzeczywiste zainteresowanie Czytelnika tą tematyką, dlatego pierwszy nakład książki, która w 2008 roku ukazała się pod tytułem Przypadki małżeńskie, wynosił zaledwie trzysta egzemplarzy. Do dzisiaj na pamiątkę przechowuję w domu jeden z nich. Za okładkę posłużył mi wówczas obraz pędzla świetnego malarza wrocławskiego i mego przyjaciela, Stanisława Przewłockiego.
Długo się wahałem nad tytułem książki. Najpierw miały to być Wpadki małżeńskie. Lecz świadomość, jak wiele zależy od tytułu, skłaniała do zachowania ostrożności. Żeby nie „zaliczyć wpadki”, należało w pierwszej kolejności przetestować pomysł. Zrobiłem to w bardzo prosty sposób – za pomocą plakatu z książką. Wystawiłem go na jednej z imprez plenerowych w ruchliwym miejscu, dzięki czemu mogłem obserwować ludzkie reakcje na tytuł i okładkę. Sporo mnie to nauczyło. Pamiętam dwóch nastolatków, którzy zatrzymali się przy moim plakacie. Jeden z nich powiedział: „Zobacz! Wpadki małżeńskie. Ciekawe, o czym to może być?”. Na co ten drugi odparł: „To chyba coś o robieniu dzieci.” Ta oraz parę innych reakcji dały mi do myślenia. Należało coś zrobić z tytułem. I w ten oto sposób „Wpadki” przerodziły się w „Przypadki ”.
Nakład książki szybko się wyczerpał. Nie wznawiałem jej głównie dlatego, że po głowie chodziło mi kilka nowych pomysłów. Kolejne opowiadania powstawały w okresie miedzy 2010 a 2018 rokiem. Dopiero wtedy zdecydowałem się wydać książkę, ale już w nieco poszerzonej wersji. Okładkę do niej zaprojektował Janusz Kulawik. W skład nowych Przypadków małżeńskich weszły takie opowiadania jak Mężomorfoza, In flagranti, Miłość jak wino i parę innych. Nakład również był niewielki, gdyż odnosiłem wrażenie, że książka nie do końca jest taka, jakbym chciał. Dopiero w 2021 roku dokonałem gruntownego remontu szaty językowej, dopisałem nowe opowiadania i zmieniłem tytuł wraz z okładką. Książka zawiera obecnie 10 opowiadań plus mały bonus. Jedenasta opowieść, Rześka siedemdziesiątka piątka, pochodzi z pisanej przeze mnie powieści pt. Autobiografia idioty.
A dlaczego zmieniłem tytuł na Scenki z życia we dwoje? Stało się tak głównie z tej przyczyny, że Przypadki małżeńskie zawężały tematykę, którą chciałem poruszyć w książce. Interesowały mnie relacje damsko-męskie w znacznie szerszej perspektywie niż tylko małżeństwo. Poza tym dla niektórych osób tytuł kojarzył się z Historiami małżeńskimi, Gustawa Strindberga. Oczywiście zmiana tytułu nie miała na celu odżegnywać się od dzieła szwedzkiego mistrza realizmu. Porównanie moich utworów ze zbiorem opowiadań Strindberga byłoby dla mnie zaszczytne. Ale jego książkę łączy z moją tylko to, że obie są zbiorami opowiadań. Uznałem, że po prostu nie powinienem korzystać z cudzego światła.
OD AUTORA:
W swojej biblioteczce mam przeznaczoną jedną półkę tylko na książki Twojej Zbyszku twórczości,cieszę się,że moja kolekcja się powiększa I już nie mogę doczekać się ,,Scenek życia we dwoje”
Pozdrawiam serdecznie
Jak się nazywa takiego pisarza, który ma u czytelniczki swoją półkę? Pułkownikiem?…
Wzruszające słowa wypowiedział pan w nagraniu OD AUTORA, panie Zbigniewie. My kobiety, chciałybyśmy częściej słyszeć od mężczyzn słowa o „okazywaniu i doświadczaniu czułości”.
Przeczytałam pana książkę o Daisy i tam spotkałam wiele podobnych słów do tego co pan tu powiedział. Jeśli jest pan takim romantykiem jak wynika z pana pisarstwa, to kobieta, która pana spotkała miała sporo szczęścia.
Niestety wielu mężczyzn jest samolubnych, grubiańskich i wygodnych, myślą tylko o tym żeby sobie dogodzić. Bardzo pan odstaje od takiego stereotypu. Z przyjemnością przeczytam pana książkę, panie Zbigniewie! 🙂
Obawiam się, że książka może Panią rozczarować, gdyż nie zostawia suchej nitki na “babskich” przywarach 😉
Ale romantykiem jestem, to się zgadza. Niestety, nie uważam tego za swoją zaletę, lecz kosztowną wadę.
Panie Zbigniewie, sam pan dzisiaj napisał, że “wady to czasem tylko odwrotne strony zalet”.
To co pan uważam za wadę, ja uważam za zaletę. Romantyczny mężczyzna jest bardzo pociągający 🙂
Jeśli ta książka jest równie interesująca jak nasza rozmowa w Kudowie to nie mogę się juz doczekać.
Grzech przemilczenia zaliczony. Mocna książka
Ja również bardzo mile wspominam naszą rozmowę, także i z tego powodu,że mam pewien sentyment do Pani imienia. Mam nadzieję, że Grzech Panią nie rozczarował…
Nie tylko nie rozczarowała ale zaczarowala.
Książka cieżka ale te komplementy. Mam gęsią skorkę
Czyżbym była tą szczęściarą, posiadaczką jednej z czystu książek pierwszego wydania “Przypadków małżeńskich” ?🙂 Tym bardziej już zamawiam “Scenki z życia we dwoje”. Opowiadania przeplatane śmiechem i łzami to taka zwyczajna lub jak kto woli niezwyczajna codzienność pań i panów. Jednak sposób przedstawienia nam tej normalności jest rewelacyjny tak bardzo, że chce się opowiadać i opowiadać o opowiadaniach. Hmm może założymy jakiś klub dyskusyjny 😉
Chyba jesteś tą jedna z trzystu!
Uwielbiam przezabawne historie, które zawierają Przypadki małżeńskie. I nie tylko ja, skoro pożyczyłam koleżance, która była w ciąży, a teraz jej córka już biega, a książka jeszcze do mnie nie wróciła ☺️. Nie mogę doczekać się nowych opowiadań, żeby znów rechotać z radości w poduchę. Miło jest zawsze usłyszeć na zakończenie kilka słów od Autora 🙂
Nie oddana książka to dla czytelnika strata, ale dla autora komplement. Twoja niesłabnące zainteresowanie moja twórczością jest dla mnie także komplementem 🙂
Cieszę się ogromnie, że kolejna książka trafi do druku a niecierpliwi czytelnicy bedą mogli wkrótce przeczytać kolejne dzieło Twojego autorstwa.
Mogę sobie tylko wyobrazić jaka to musi być żmudna i ciężka praca, ile godzin, dni ,miesięcy trzeba poświęcić na pisanie, tylko po to aby pożeracz książek mógł wziąć ją do ręki i przeczytać w jeden wieczór. 🙂
Tak, to tytaniczna praca, którą zrozumieć potrafi tylko ten, kto sam tworzy. Dlatego TY chyba to rozumiesz, Kasiu 🙂