Płacz rywala.

Nazajutrz, 17 września, w dniu urodzin Soni odbyły się zaręczyny. Goście, którzy przybyli winszować solenizantce, dowiedziawszy się o mających się odbyć tegoż wieczora zaręczynach hr. Lwa Tołstoja, podchodzili do Lizy i składali jej życzenia. Jakież było ich zdziwienie, kiedy Liza z niemałym zażenowaniem cofnęła się o krok i wskazała na Sonię:

— To Sonia zaręcza się z hrabią —wyjaśniała.

Obie siostry w jednakowych były strojach i bledsze ze wzruszenia niż zwykle.

Przybył także Polimanow, przystojny, młody oficer zakochany w Soni po uszy. Dowiedziawszy się o zaręczynach Soni z hrabią, zdębiał. Dreszcz przebiegł mu po całym ciele. „Zniewaga, upokorzenie” — syczał przez zęby. Opanował się jednak niebawem i podszedł do Soni.

— Wiedziałem — mówił z goryczą — że zdradzisz mnie z pierwszym lepszym. Ja to wyczuwałem.

— Mogłam to uczynić dla jednego tylko człowieka — tłumaczyła się. — I to właśnie dla Lwa Mikołajewicza Tołstoja.

Łzy błysnęły w oczach Polimanowa. Tania wzięła go na stronę. Uspokajała go. Zjawienie się Polimanowa wyprowadziło z równowagi Tołstoja. Nerwowymi krokami przemierzał salon wzdłuż i wszerz. Raziła go obecność niepożądanego gościa.

23-go września 1862 r. odbył się ślub ,ar. Lwa Mikołajewicza Tołstoja z Zofią Andrejewną Bers. Wbrew zwyczajowi Tołstoj w dniu ślubu odwiedził swoją narzeczoną. Pani Bers była tą wizytą niemile zaskoczona. Weszła do pokoju córki i zastała tam młodą parę, przekomarzającą się. Sonia rzewnie płakała. Pani Bers w sposób delikatny dała narzeczonemu do zrozumienia, że jego obecność w tym domu przed ślubem jest niepożądana. Tołstoj natychmiast wyjechał do Jasnej Polany.

— Po co on do ciebie teraz przyjechał — zapytała matka Sonię, która stała na środku pokoju i zanosiła się od płaczu.

— Mówił mi, że nie mógł zasnąć tej nocy. Dręczyła go myśl, że może go nie kocham, że żywię dla Polimanowa jakieś głębsze uczucie. W takim wypadku lepiej będzie rozstać się przed ślubem. Zapewniałam go solennie o mojej gorącej miłości, ale on mi jakoś nie wierzył.

Ślub miał się odbyć o 8-ej wieczorem w cerkwi Narodzin Bogurodzicy. Czas naglił, a Tołstoj nie zjawiał się. Sonia zdradzała silne zdenerwowanie. „Może zadecydował rozstać się” — myślała. — O pół do dziesiątej przybył Tołstoj we fraku. Arcybiskup udzielił błogosławieństwa młodej parze, która po tej uroczystej ceremonii wróciła wraz z krewnymi i przyjaciółmi do domu na sutą wieczerzę. Tejże jeszcze nocy młodzi wyjechali do Jasnej Polany, żegnani przez wszystkich zalewających się łzami domowników. Odjazd Soni ciężarem legł na rodzinie Bers. Przeżywano tam tej nocy tragedię.

Tania rzuciła się na łóżko i w dłoniach twarz ukryła. „Smutno będzie bez Soni” — szeptała. Nagle otworzyły się drzwi. Weszła Liza i zbliżyła się do Tani. — Taniu, będę twoją przyjaciółką—wymówiła cicho, jakby łkając. Obie siostry przytuliły się do siebie i ucałowały na dobranoc.

Idylla w Jasnej Polanie.

W Jasnej Polanie młodym małżonkom czas upływał szczęśliwie. Na Boże Narodzenie Tołstojowie zostali zaproszeni do Moskwy. Małżonkom przykro było spotkać się oko w oko z Lizą i przebywać z nią w jednym domu przez szereg dni. Nie mogli jednak oprzeć się naleganiom rodziny i przybyli tam na święta. Przed wyjazdem z Jasnej Polany oboje szczęśliwi nowożeńcy napisali wspólny list do Tani.

Lew : „Tatjano, kochana przyjaciół ko, wyraź mi ubolewanie — moja żona jest głupia”.

Sonia : „On sam jest głupi, Taniu”.

Lew : „To odkrycie, żeśmy oboje głupi powinno cię martwić. Ale że po zmartwieniu następuje pocieszenie, zapewniam Cię, żeśmy oboje strasznie szczęśliwi z naszej głupoty, i innymi być nie chcemy”,

Sonia : „A ja chcę, żeby on był mądrzejszy”.

Lew : „Pisząc te słowa pokładamy się od śmiechu”.

Z Lizą sprawa nie poszła tak łatwo. Gości z Jasnej Polany przywitała dość chłodno, co Sonię mocno ubodło. Wtedy Tołstoj wypił z Lizą na „ty”, co sprawiło, że ponury nastrój ustąpił miejsca ogólnej wesołości.

Korzystając z pobytu w Moskwie Tołstoj odwiedzał biblioteki; wyszukiwał pamiętniki i powieści, w których było coś niecoś o dekabrystach. W tym czasie wyszły z druku dwie jego książki: „Kozacy” i „Polikuszka”. Teraz zamierzał napisać „Dekabrystów”. Idealizował ich i w ogóle lubił tę epokę. Z tego małego ziarna wyrósł wiekowy dąb : „Wojna i pokój”.

Tołstoj kochał żonę do szaleństwa. Wprost pożerał ją oczyma. Przed wyjściem na miasto szukał jej po wszystkich pokojach, aby powiedzieć, dokąd idzie i kiedy wróci.

— „Wrócę o 12-ej. Czekaj na mnie”.

Sonia dzielnie pomagała mężowi w pracy, przepisując jego manuskrypty. Bywało, że nie chciała być niekiedy poważną i „wielką”, wtedy wybiegała do ogrodu i jak młode dziewczę ochoczo podskakiwała. Zajęła się gospodarstwem i sama doiła nawet krowy.

Życie Moskiewskie rozdwajało jednak małżonków. Tołstoj odwiedzał przyjaciół, zbierał materiały do swoich prac. Natomiast w Jasnej Polanie oddawał się Soni niepodzielnie. Żył tylko nią i dla niej. Oboje zajmowali się gospodarstwem : pracowali w polu, w ogrodzie i doglądali żywego inwentarza.

Książki Tołstoja rozchodziły się w tysiącach egzemplarzy. Kupował je przeważnie prosty lud chętniej przed bramami niż w księgarniach. Z powodu dużego deficytu i dość licznych artykułów o treści antypaństwowej, czasopismo „Jasna Polana” przestało wychodzić. To odciążyło nieco Tołstoja, któremu w tym czasie zdrowie trochę nie dopisywało.

MÓJ KOMENTARZ:

2 komentarze

  1. Gdzieś kiedyś przeczytałam, że w związku z pisarzem zawsze jest obawa, że każdy twój krok jest obserwowany i oceniany pod kątem wykorzystania w powieści. A jeżeli związek ma nie zbyt miłe zakończenie to będzie można się odnaleść jako czarny charakter w którejś z jego  książek😁.
    A wracając do tematu państwa Tołstoj, to obydwoje mieli niełatwe charaktery. To cud, że tyle razem wytrzymali. Tołstoj pod koniec życia i tak zostawił żonę, wolał umrzeć w spokoju na stacji kolejowej, niż użerać się z kłótliwą babą🙂.

    Bardzo ciekawa historia, mam nadzieję, że będzie ich więcej 🙂

    Katarzyna R
    1. Nawiasem mówiąc zastanawia mnie to, że Tołstoj – jako głęboko uduchowiony myśliciel – nie wykorzystał tej sytuacji, żeby zrobić postępy i przybliżyć się do wzoru, jakim był dla niego założyciel chrystianizmu. Widać, że to nie takie proste być dobrym chrześcijaninem i mieć żonę 😉 Tak czy owak pisarz, a już nie daj Boże geniusz, to krzyż Pański dla niektórych kobiet 😉

      ZBYSZEKN

Skomentuj Katarzyna R Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *