NA FILM DO HOLLYWOOD

Zaczęło się od rozmowy z córką. Koniecznie chciała obejrzeć film, którego zwiastun leci na okrągło w massmediach. – Tato, to super film! – Jaki? Podała mi tytuł. – Skąd wiesz? – Oglądałam zwiastun w Necie. – Przecież zwiastun to wizualizacja podpuchy! – Nie, ten jest na pewno dobry! Sto procent! Cóż… Uparła się, nie miałem wyjścia. Z kina również nie miałem wyjścia, bo już po dziesięciu minutach wiadomo było, że to kolejne hollywoodzkie nic o niczym. Po kwadransie spytałem: – Którędy się stąd wychodzi? – Tato, poczekaj …