Rotten row w maju i w czerwcu

Pod koniec maja 1897 roku, Daisy wyjechała do Londynu na obchody „Diamentowego Jubileuszu” królowej Wiktorii, o której mówiono już wtedy, że jest jak deszcz w Szkocji – nieprzemijająca. Mąż wynajął dla Daisy, kosztujący małą fortunkę, dom w centrum Londynu, by mogła z własnego balkonu oglądać parady, towarzyszące uroczystościom. Księżna zabrała ze sobą służbę z Książa, masztalerza oraz czwórkę koni. Piątego miała zamiar dokupić na miejscu. I nie zamierzała wcale przejmować się wydatkami, jej męża stać było na koszty, które niejednego z nas przyprawiłyby  o zawrót głowy!

Wiązało się z tym spore logistyczne przedsięwzięcie. Konie podróżowały z Niemiec koleją, a potem statkiem przez kanał La Manche. Ale czyż te piękne arabskie wierzchowce, nabyte w Indiach za ogromne pieniądze, nie zasługiwały na to, żeby się nimi zachwycać? Księżna już wcześniej zaprezentowała je w Szczawnie, wywołując w miasteczku niemałą sensację.   Zabrała wtedy na przejażdżkę powozem zaprzęgniętym w rumaki czystej krwi arabskiej, Wielkiego Księcia Meklemburgii, Fryderyka Franciszka III. Wydarzenie to urosło do rozmiarów miejscowej legendy i niektórzy całkiem poważnie utrzymywali, że widzieli księżną powożącą zaprzęgiem złożonym z czterech gołych Arabów. Teraz chciała powtórzyć ten spektakl w miejscu jeszcze bardziej reprezentacyjnym, w Rotten Row w londyńskim Hyde Parku. Na mocy niepisanej umowy był to teren zarezerwowany dla tak zwanego „towarzystwa”.

Rotten Row w pełni sezonu

W sezonie – czyli w lipcu i sierpniu – miejsce to było zatłoczone, ale w maju i czerwcu nie było jeszcze tłumów. Księżna zaprosiła siostrę, która również przywiozła swego konia z Newlands i przed południem obie spędzały godzinę lub dwie w siodle, dając się podziwiać męskiej części publiczności, z których niejeden powłócząc za nimi spojrzeniem, wzdychał: „Ach, jak przyjemnie popatrzeć na piękne kobiety w siodle!”. A już szczególnie przyjemnie podziwiało się je w dopasowanych amazonkach, które ciasno opinały ciało doskonale uwypuklając nieprzeciętne walory obu pań. Podziw panów zapewne graniczył z pytaniem, czy pod obcisłymi sukniami mają jeszcze coś na sobie.

Dzisiaj sławne ongiś postacie okresu belle epoque, niczym chińskie cienie pojawiają się jedynie w naszej wyobraźni. Warto pochylić się nad tekstem książki pt. „Daisy. Błękitna tożsamość”, by przeżyć w ich towarzystwie choćby niewielki kawałek swojego życia.

 

 

Jeden komentarz

  1. Piękny widok amazonek na wierzchowcach czystej krwi 😊
    Wyobraźnia podpowiada różne scenariusze… nie tylko w formie cieni chińskich.
    P.S. Jak zwykle ciekawie opowiedziane prze Ciebie, Zbyszku

    Selene

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *